To jeden z tych spektakli, dla których jeden raz to za mało. I wcale nie dlatego, że za pierwszym razem, gdy go oglądamy jest za szybki, za trudny, czy niezbyt wyrazisty. Po prostu w tym przedstawieniu reżyser i aktorzy umieścili tyle odniesień, tyle wartych odkrycia i odnotowania niuansów, że obejrzenie go jedynie raz to za mało.
Prometeusz w Zgorzelcu
