– Po rozwodzie też się żyje!

T. Szeremeta
T. Szeremeta
Krystyna Podleska w Zgorzelcu

Nie pochwalamy rozwodów. Co to, to nie! Ale wiecie co… Ten był naprawdę niezły. Na afiszu był wprawdzie „boski”, ale nie przesadzajmy.

Przyznać jednak trzeba, a wręcz nawet należy, że monodram Krystyny Podleskiej, który w niedzielę (17.11) mogliśmy zobaczyć na deskach naszej sceny, był naprawdę dobry. Historia wymyślona przez Geraldine Aron była wprawdzie nieco banalna – ona w wieku dojrzałym, porzucona przez męża dla młodszych przeżywa załamanie nerwowe i wszystkie związane z tym zabawne i mnie zabawne sytuacja, by w końcu odrzucić smutki i odnaleźć drugą siebie w ramionach nowego mężczyzny – ale Krystyna Podleska wybrnęła z tej historii popisowo. Nie bała się odsłonić i pokazać kawałka własnej duszy. Była prawdziwa, gdy mówiła o smutku; była zabawna, gdy patrzyła na swoją bohaterkę w krzywym zwierciadle ironii. I widownia, na której w niedzielny wieczór zasiadły w przeważającej większości panie, doceniła tę prawdziwość i wrażliwość Krystyny Podleskiej gromkimi brawami. – Dobrze mi się tu grało – powiedziała nam po spektaklu artystka. – Publiczność była fantastyczna, a Zgorzelec to urocze miasto.
No pewnie Pani Krystyno! A od siebie przy okazji dodamy parafrazując pewną znaną myśl, że… Wszystkie Kryśki to fajne dziewczyny!
Dziękujemy!

Do góry